Właśnie wróciłam z kina i muszę powiedzieć, że film mnie naprawdę zachwycił. Dałam mu 10 pkt, co mi się dosyć rzadko zdarza. Ale tutaj to chyba zasłużone.
Nigdy nie lubiłam musicali, kojarzą mi się z jakimiś przynudnawymi filmami, które oglądałam jak byłam mała (i już wtedy mi się nie podobały). Denerwowało mnie to, że aktorzy normalnie gadają, a nagle zaczynają śpiewać. Czekałam tylko na koniec tych pioseneczek. Ale "M.R." to zupełnie inna historia.
Muzyka jest genialna, fantastycznie dobrana i zaaranżowana. Nicole i Ewan okazali się nawet dobrymi śpiewakami.
Film jest pełen kiczu (jak już tu ktoś napisał), ale ten kicz jest fascynujący. Pełno kolorów, rozsypujące się papierki z sufitu i inne "cuda' nie rażą, tylko zachwycają.
Sama fabuła może nie jest 'oszałamiająca", ale nie też jest ckliwą historyjką o miłości, jakiej się trochę obawiałam.
Ogólnie mogę ten film szczerze polecić, ale zdaje sobie sprawę, że nie każdemu on się spodoba i wcale nie będę bardzo oburzona, jeśli tak powie. Ten film jest bardzo oryginalny i nietypowy, więc może nie trafić w gusta niektórych osób.
Ale moim zdaniem świetny!!!